sobota, 30 kwietnia 2011

czwartek, 28 kwietnia 2011

Z grilla


Podobno grillowanie jest polskim sportem narodowym, a skoro zbliża sie majówka to chyba nieprzyzwoicie byłoby nie pogrillować. Rok temu o tej porze robiliśmy to regularnie na lotnisku Tempelhof. W tym roku dostałam patelnię grillową i od tej pory codziennie z niej korzystam. Dzisiaj miałam ochotę na cytrynę, krewetki i makaron z Mediolanu.

Krewetki w sosie cytrynowyn
(porcja na 2 osoby)

200-250g krewetek (rozmrożonych jeżeli trzeba, ja rozmrażam w piekarniku nastawionym na 100 stopni)
2 małe cebule, posiakane (użyłam czerwonych)
2 ząbki czosnku, wyciśniętę przez praskę
1 łyżka masła
1 łyżka oliwy z oliwek
2 łyżki mascarpone
1/2 startej skórki z cytryny
sok z 1/2 cytryny (w obydwu przypadkach ilość zależy od wilekości cytryny i upodobań, w końcu dodałam odrobinę mniej i skórki i soku)
papryczka chilli (mała), posiekana
sól do smaku
ewentualnie: 1/2 posieknej natki pietruszki do dekoracji
200g ugotowanego makaronu (lub więcej, wedle upodobać)

Krewetki wymieszać z wyciśniętym czosnkiem, oliwą (1/2 łyżki) i solą. Odstawić na 20 minut (ja nie miałam tyle czasu). Na patelni rozgrzać 1/2 łyżki oliwy, podsmażyć cebulę na średnim ogniu aż się zarumieni, zmniejszyć ogień, dodać mascarpone, sok z cytryny, chilli i sól. Po 5 minutach dodać skórkę cytrynową i podgrzewać jeszcze 3 minuty, lub do uzyskania odpowiedniej konsystencji, w razie potrzeby dodać wody. Dodać makaron, podgrzewać kilka minut.
Masło rozgrzać na patelni grillowej lub normalnej (nie jest to może tradycyjny sposób - bo masło trochę się przypala- ale krewetki z masłem smakują najlepiej; można też zamienić masło na oliwę, albo dodać trochę oliwy, a masło na końcu), dodać krewetki razem z marynatą. Podsmażać aż się zarumienią.
Połączyć makaron i krewetki posypać (ewentualnie) pietruszką.

Zjeść na podłodze, udając, że to piknik.

wtorek, 26 kwietnia 2011

czwartek, 21 kwietnia 2011

Chleb


Chyba złapałam bakcyla. Jest coś w zagniataniu chleba rękami, które Nigella nazywa "thereapeutic kneading". A jeżeli jeszcze robi się to o szóstej rano i potem wraca do łóżka na czas wyrastania chleba, to ma się poczucie dobrze spełnionego obowiązku.

wtorek, 19 kwietnia 2011

Dobrze


jazda na rowerze wzdłuż Wisły, budynek Wolf Nullo, sałatka z krewetkami w karmelizowanym imbirze w Cafe Baobab, kawa na Francuskiej 30, kuchnia azjatycja na kolację, wielkie głazy przy Muzeum Ziemi, Mazowieckie w Osirze

sobota, 16 kwietnia 2011

Eat seasonably


Chciałabym jeść zgodnie z porami roku i zużywac mniej food miles. Chociaż pewnych rzeczy nie mogę sobie odmówić, to zimą nie kupuję pomidorów, za to jem dużo rodzimych warzyw typowo rosołowych. Zainspirowana blogiem Agi zajrzałam tu i teraz wiem co jeść i kiedy, żeby było taniej, zdrowo i ekologicznie.

środa, 13 kwietnia 2011

Idę do biblioteki



Uszyłam nową torbę. Jest w sam raz na laptopa, notatki i kawę.

sobota, 9 kwietnia 2011

poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Najszybciej


W ten weekend, w związku z wizytą nastolatka, robiłam bardzo dużo super szybkich i kalorycznych potraw.
Oprócz coli i czipsów, które nastolatek woli nawet od lodów Grycana, hitami tego weekendu były:
domowa pizza, tarta z wiśniami, spaghetti alio olio e peperoncino, humus, napój cytrynowo-imbirowy z toną miodu i koktajl czekoladowo-bananowy na mleku sojowym. Wystarczy zmiksować 1/2 litra czekoladowego mleka sojowego i 3-4 banany. Pycha.