Chyba każda dzielnica ma przynajmniej jeden sklepik, który jest swego rodzaju instytucją. Warzywa u pani Uli kupuję, odkąd zamieszkałam w Warszawie. Kiedy na pierwszym roku studiów nie wiedziałam, jak coś ugotować, to podpytywałam robiąc zakupy i pani Ula zawsze cierpliwie mi tłumaczyła. Dzisiaj w kolejce dostaliśmy kilka przepisów na szparagi, a w zamian daliśmy telefon do świetnego cykliniarza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz